Scan barcode
lazofiaczyta's review
3.0
3,5*/5*
Tym razem przenosimy się do Grenlandii. Po tym tytule najbardziej nie wiedziałam czego się spodziewać. Powiem więcej, po lekturze do tej pory nie wiem jak ująć swoje przemyślenia i co to było, że się tak wyrażę. W skrócie: dziwnie, ale fajnie. ,,Homo sapienne” to zbiór pięciu opowiadań (jeden rozdział książki to jedno opowiadanie), każde z zupełnie innej perspektywy, ale mimo tego, że wszystkie tak bardzo różnią się od siebie to jednak uzupełniają się niczym puzzle. Jest tu trochę zabawy chronologią i formą, niektóre teksty mają w sobie listy, inne są turboszczegółowym strumieniem świadomości. Myślę, że w tym przypadku więcej jest pola do interpretacji i własnych czytelniczych rozkmin ponieważ nie ma tu jednej zdefiniowanej struktury jak na przykład w ,,Po lecie wszystko będzie inaczej”.
Książkę otwiera rozdział poświęcony Fii, która tkwi w związku mimo że wie, że nie ma on przyszłości. Mamy dość szczegółowy wygląd w jej umysł, znamy każdy element jej dziennej rutyny a to za sprawą wcześniej wspomnianego strumienia świadomości. Dzięki temu zabiegowi możemy wręcz poczuć jak bardzo bohaterka męczy się w tej relacji, że odkąd tylko wstanie to odlicza godziny do końca dnia i tego żeby móc w końcu pójść spać i odhaczyć kolejny dzień. Czuje się przytłoczona obecnością partnera i ma przemożną ochotę się z tego wyrwać bo ją to męczy niemal fizycznie. Znajduje mnóstwo wymówek by pobyć przez chwilę sama, co niestety rzadko jej się udaje. Dodatkowo zżera ją sumienie bo jej partner jest typu do rany przyłóż, wierny, lojalny, wspierający, zrobi coś dobrego do jedzenia i zaopiekuje się gdy ta czuje się źle, woli posiedzieć z nią w domu niż pójść z kumplami na miasto. Bohaterka określa go mianem cholernego dżentelmena.
Tym trudniej jest jej zerwać tą relację ale nawet wtedy gdy to robi i jest teoretycznie wolna nie czuje specjalnie tej wolności i ulgi bo zastanawia się czy z nim wszystko ok. Tak bardzo chciała żyć po swojemu i sama ze sobą, ale gdy już może to zrobić to nie wie jak się do tego zabrać i nadal powtarza schematy zachowań z życia, które ponoć zostawiła za sobą. W pierwszym opowiadaniu (i w kolejnych także, ale trochę inaczej) można wyczuć silny motyw przewodni chęci ucieczki, rozpoczęcia życia od nowa, ale także podróż wgłąb siebie, poznanie swoich potrzeb, pragnień, własnej seksualności czy tożsamości.
Historia Inuka, brata Fii, jest zupełnie czymś innym, totalną zmianą perspektywy. Zaczynając od formy, takim trochę dziennikiem, w którym zapisuje on przy konkretnych datach swoje przemyślenia, trochę jest też tam listów między nim a siostrą albo najlepszą przyjaciółką. Tematyka także dotyczy czegoś zupełnie innego. Mamy tu rozmyślania dość ponure przez większość rozdziału o tym co to znaczy być Grenlandczykiem, jakie wymagania trzeba spełniać, czym się charakteryzują typowi Grenlandczycy, co jeśli ktoś mimo całego życia spędzonego w tym kraju nie czuje się jego obywatelem. Inuk na skutek pewnego wydarzenia wyjechał z kraju do Danii i dopiero wtedy odkrył jak bardzo pobyt tam mu ciążył, wiele miejsca jest poświęcone porównaniu życia w tamtejszych okolicznościach do siedzenia w więzieniu. Do końca niewiadomo (a przynajmniej ja nie zauważyłam) czy chodziło o metaforyczne czy dosłowne więzienie.
Jest tu dużo ciężkich emocji jak złość czasem wręcz nawet wściekłość na innych że nie widzą tego co on mimo że próbuje tyle razy tłumaczyć czy rozgoryczenie względem siebie, ale także innych. Również pojawia się motyw ucieczki (udanej) i rozmyślań na temat własnej tożsamości. Padają ważne pytania czy skoro w ojczyźnie człowiek nie czuje się jak w domu i na obczyźnie też (bo wyróżnia się na przykład wyglądem) to w takim razie czym jest ów dom (czy jest to budynek, kraj a może wspólnota ludzi?) i czy w ogóle można powiedzieć, że się go ma czy jednak nie. Inuk tak jak Fia odbywa podróż wgłąb siebie podczas, której dostrzega swoje własne błędy (i umie się do nich przyznać), ale także błędy innych, uczy się wybaczać sobie i innym a także wspierać.
Każda kolejna postać jest niczym podróż po nitce do kłębka. Myśli się, że się zna te osoby, w końcu została przedstawiona ich historia a potem wychodzi, że to nie do końca tak było. Dopiero gdy następuje ich tura to czytelnik może dowiedzieć się więcej o drugiej stronie medalu, zobaczyć to, co kryło się za kulisami i wtedy dopiero cała historia nabiera w pełni sensu niczym ułożone puzzle. Bardzo spodobała mi się klamra łącząca pierwsze i ostatnie opowiadanie, niby nic a strasznie lubię ten zabieg bo wtedy jakoś to wszystko staje się takie całe i pełne. ,,Homo sapienne” nie stroni od ciężkich i trudnych tematów jak alkoholizm (a przynajmniej problemy alkoholowe rodzinne w przypadku jednej bohaterki), zinternalizowana homofobia, dysforia czy strach przed opuszczeniem/zostawieniem.
Nie była to dla mnie łatwa lektura, ale głównie ze względu na rożnorodność form. Początki zdecydowanie były najtrudniejsze. Ciężko się czytało zdania zapisane ciurkiem, oddzielone czasem przecinkami, rozumiem czemu był on potrzebny, ale no nie było łatwo. Drugą kwestią były angielskie wtrącenia. Nie jestem purystką językową i na ogół specjalnie takie rzeczy mi nie przeszkadzają, jednak tutaj uważam, że było tego za wiele. Wszystko ładnie przetłumaczone, nawet żarty typu knock knock (doceniam kreatywność), z przypisami, ale muszę przyznać, że trochę mnie to wybijało z rytmu i nieraz musiałam ponownie przeczytać dany fragment. Ciekawi czemu akurat tyle angielskiego, szkoda, że nie był to grenlandzki bo to byłoby interesujące. Trochę mi brakowało tutaj tej Grenlandii, poza rozdziałem Inuka gdzie grała główną (negatywną wprawdzie) rolę, to nie wiele było wspomniane o niej. Lektura ,,Homo sapienne” sprawiła, że bardziej chcę poznać tej kraj, jego kulturę i historię bo tak naprawdę jedyną styczność z tematyką dotycząca Grenlandii miałam w podstawówce czytając ,,Anaruka”, a było to dawno temu i już wtedy ta książka była stara. Co do samego Anaruka to dowiedziałam się, że tłumaczka Agata Lubowicka (jak mówi notka na jednym ze skrzydełek) jest znana ze zdemaskowania właśnie tej lektury razem z Adamem Jarniewskim, bardzo mnie to zaciekawiło i mam nadzieję, że ten tekst jest gdzieś dostępny.
Podsumowując, raczej na początek przygody z ,,Tęczową Serią” nie polecałabym ,,Homo sapienne”, nie dlatego, że jest to zła książka, wręcz przeciwnie, podobała mi się. Po prostu myślę, że można się od niej odbić nie wiedząc o co zbytnio chodzi i czemu nagle kolejny rozdział zaczyna się od czegoś zupełnie innego i bohater nagle się zmienił. Jeśli lubicie niespodzianki i wolicie mniej wiedzieć o danej książce niż więcej albo szukacie czegoś zupełnie nowego to myślę, że można spróbować. Najlepiej podejść do niej z otwartym umysłem i bez żadnych oczekiwań. Mimo że było dziwnie i często miałam myśli w stylu ,,co się właśnie stało?” albo ,,a to o to chodziło” to nie mogę się doczekać kolejnej z serii, tym razem czerwonej. A i na prawie zapomniałam, uwielbiam ilustracje na okładkach, piękne i minimalistyczne, świetnie pasują jako całość.
Tym razem przenosimy się do Grenlandii. Po tym tytule najbardziej nie wiedziałam czego się spodziewać. Powiem więcej, po lekturze do tej pory nie wiem jak ująć swoje przemyślenia i co to było, że się tak wyrażę. W skrócie: dziwnie, ale fajnie. ,,Homo sapienne” to zbiór pięciu opowiadań (jeden rozdział książki to jedno opowiadanie), każde z zupełnie innej perspektywy, ale mimo tego, że wszystkie tak bardzo różnią się od siebie to jednak uzupełniają się niczym puzzle. Jest tu trochę zabawy chronologią i formą, niektóre teksty mają w sobie listy, inne są turboszczegółowym strumieniem świadomości. Myślę, że w tym przypadku więcej jest pola do interpretacji i własnych czytelniczych rozkmin ponieważ nie ma tu jednej zdefiniowanej struktury jak na przykład w ,,Po lecie wszystko będzie inaczej”.
Książkę otwiera rozdział poświęcony Fii, która tkwi w związku mimo że wie, że nie ma on przyszłości. Mamy dość szczegółowy wygląd w jej umysł, znamy każdy element jej dziennej rutyny a to za sprawą wcześniej wspomnianego strumienia świadomości. Dzięki temu zabiegowi możemy wręcz poczuć jak bardzo bohaterka męczy się w tej relacji, że odkąd tylko wstanie to odlicza godziny do końca dnia i tego żeby móc w końcu pójść spać i odhaczyć kolejny dzień. Czuje się przytłoczona obecnością partnera i ma przemożną ochotę się z tego wyrwać bo ją to męczy niemal fizycznie. Znajduje mnóstwo wymówek by pobyć przez chwilę sama, co niestety rzadko jej się udaje. Dodatkowo zżera ją sumienie bo jej partner jest typu do rany przyłóż, wierny, lojalny, wspierający, zrobi coś dobrego do jedzenia i zaopiekuje się gdy ta czuje się źle, woli posiedzieć z nią w domu niż pójść z kumplami na miasto. Bohaterka określa go mianem cholernego dżentelmena.
Tym trudniej jest jej zerwać tą relację ale nawet wtedy gdy to robi i jest teoretycznie wolna nie czuje specjalnie tej wolności i ulgi bo zastanawia się czy z nim wszystko ok. Tak bardzo chciała żyć po swojemu i sama ze sobą, ale gdy już może to zrobić to nie wie jak się do tego zabrać i nadal powtarza schematy zachowań z życia, które ponoć zostawiła za sobą. W pierwszym opowiadaniu (i w kolejnych także, ale trochę inaczej) można wyczuć silny motyw przewodni chęci ucieczki, rozpoczęcia życia od nowa, ale także podróż wgłąb siebie, poznanie swoich potrzeb, pragnień, własnej seksualności czy tożsamości.
Historia Inuka, brata Fii, jest zupełnie czymś innym, totalną zmianą perspektywy. Zaczynając od formy, takim trochę dziennikiem, w którym zapisuje on przy konkretnych datach swoje przemyślenia, trochę jest też tam listów między nim a siostrą albo najlepszą przyjaciółką. Tematyka także dotyczy czegoś zupełnie innego. Mamy tu rozmyślania dość ponure przez większość rozdziału o tym co to znaczy być Grenlandczykiem, jakie wymagania trzeba spełniać, czym się charakteryzują typowi Grenlandczycy, co jeśli ktoś mimo całego życia spędzonego w tym kraju nie czuje się jego obywatelem. Inuk na skutek pewnego wydarzenia wyjechał z kraju do Danii i dopiero wtedy odkrył jak bardzo pobyt tam mu ciążył, wiele miejsca jest poświęcone porównaniu życia w tamtejszych okolicznościach do siedzenia w więzieniu. Do końca niewiadomo (a przynajmniej ja nie zauważyłam) czy chodziło o metaforyczne czy dosłowne więzienie.
Jest tu dużo ciężkich emocji jak złość czasem wręcz nawet wściekłość na innych że nie widzą tego co on mimo że próbuje tyle razy tłumaczyć czy rozgoryczenie względem siebie, ale także innych. Również pojawia się motyw ucieczki (udanej) i rozmyślań na temat własnej tożsamości. Padają ważne pytania czy skoro w ojczyźnie człowiek nie czuje się jak w domu i na obczyźnie też (bo wyróżnia się na przykład wyglądem) to w takim razie czym jest ów dom (czy jest to budynek, kraj a może wspólnota ludzi?) i czy w ogóle można powiedzieć, że się go ma czy jednak nie. Inuk tak jak Fia odbywa podróż wgłąb siebie podczas, której dostrzega swoje własne błędy (i umie się do nich przyznać), ale także błędy innych, uczy się wybaczać sobie i innym a także wspierać.
Każda kolejna postać jest niczym podróż po nitce do kłębka. Myśli się, że się zna te osoby, w końcu została przedstawiona ich historia a potem wychodzi, że to nie do końca tak było. Dopiero gdy następuje ich tura to czytelnik może dowiedzieć się więcej o drugiej stronie medalu, zobaczyć to, co kryło się za kulisami i wtedy dopiero cała historia nabiera w pełni sensu niczym ułożone puzzle. Bardzo spodobała mi się klamra łącząca pierwsze i ostatnie opowiadanie, niby nic a strasznie lubię ten zabieg bo wtedy jakoś to wszystko staje się takie całe i pełne. ,,Homo sapienne” nie stroni od ciężkich i trudnych tematów jak alkoholizm (a przynajmniej problemy alkoholowe rodzinne w przypadku jednej bohaterki), zinternalizowana homofobia, dysforia czy strach przed opuszczeniem/zostawieniem.
Nie była to dla mnie łatwa lektura, ale głównie ze względu na rożnorodność form. Początki zdecydowanie były najtrudniejsze. Ciężko się czytało zdania zapisane ciurkiem, oddzielone czasem przecinkami, rozumiem czemu był on potrzebny, ale no nie było łatwo. Drugą kwestią były angielskie wtrącenia. Nie jestem purystką językową i na ogół specjalnie takie rzeczy mi nie przeszkadzają, jednak tutaj uważam, że było tego za wiele. Wszystko ładnie przetłumaczone, nawet żarty typu knock knock (doceniam kreatywność), z przypisami, ale muszę przyznać, że trochę mnie to wybijało z rytmu i nieraz musiałam ponownie przeczytać dany fragment. Ciekawi czemu akurat tyle angielskiego, szkoda, że nie był to grenlandzki bo to byłoby interesujące. Trochę mi brakowało tutaj tej Grenlandii, poza rozdziałem Inuka gdzie grała główną (negatywną wprawdzie) rolę, to nie wiele było wspomniane o niej. Lektura ,,Homo sapienne” sprawiła, że bardziej chcę poznać tej kraj, jego kulturę i historię bo tak naprawdę jedyną styczność z tematyką dotycząca Grenlandii miałam w podstawówce czytając ,,Anaruka”, a było to dawno temu i już wtedy ta książka była stara. Co do samego Anaruka to dowiedziałam się, że tłumaczka Agata Lubowicka (jak mówi notka na jednym ze skrzydełek) jest znana ze zdemaskowania właśnie tej lektury razem z Adamem Jarniewskim, bardzo mnie to zaciekawiło i mam nadzieję, że ten tekst jest gdzieś dostępny.
Podsumowując, raczej na początek przygody z ,,Tęczową Serią” nie polecałabym ,,Homo sapienne”, nie dlatego, że jest to zła książka, wręcz przeciwnie, podobała mi się. Po prostu myślę, że można się od niej odbić nie wiedząc o co zbytnio chodzi i czemu nagle kolejny rozdział zaczyna się od czegoś zupełnie innego i bohater nagle się zmienił. Jeśli lubicie niespodzianki i wolicie mniej wiedzieć o danej książce niż więcej albo szukacie czegoś zupełnie nowego to myślę, że można spróbować. Najlepiej podejść do niej z otwartym umysłem i bez żadnych oczekiwań. Mimo że było dziwnie i często miałam myśli w stylu ,,co się właśnie stało?” albo ,,a to o to chodziło” to nie mogę się doczekać kolejnej z serii, tym razem czerwonej. A i na prawie zapomniałam, uwielbiam ilustracje na okładkach, piękne i minimalistyczne, świetnie pasują jako całość.
elo1881's review against another edition
3.0
i would say more like 2 stars for me... but it was a quick read and sort of interesting and unique writing style and structure. and it’s nice to see queer themes explored in books. (or just in books at all.) and interesting to read something that takes place in greenland. small town life-ish...
emma_victorian's review against another edition
4.0
Novella focussing on 5 young queer adults living in Greenland, their stories interweaving to draw a picture of a whole. Tales of coming out in terms of sexuality & gender, breaking up, friendships & one night stands told against the backdrop of a beloved but claustrophobically small community. Whenever you go out you will meet someone you know and everything happens at parties. Clever and succinct, sketching whole emotional landscapes and a society in a few words.
danikass's review against another edition
4.0
This was the first book I've ever read from a Greenlandic author, which was exciting on its own. But I loved how uniquely it was written. Stream of consciousness but in a really poetic, wonderful way. I loved that each character had their own style. I have some questions about the facts of what happened, namely why was Inuk in prison? Was it a literal prison or a metaphorical one? But this is a great, extremely messy queer story.
michelemybelle's review against another edition
3.0
This book is a short, funny glimpse into a culture I know very little about. There is still much I recognize, of course, because it shows the stuff we all have in common- love, infatuation, friendship. I was struck by how the Nuuk nightlife felt very much like the nightlife in any small town in the US - you go to one of two bars, see the same people you see every evening and then you go to someone's house when the bar shuts down. Same people, same routine, different nights.
annestinehf's review against another edition
adventurous
emotional
hopeful
informative
inspiring
reflective
fast-paced
- Plot- or character-driven? A mix
- Strong character development? Yes
- Loveable characters? Yes
- Diverse cast of characters? Yes
- Flaws of characters a main focus? Yes
5.0
elenavarg's review against another edition
5.0
What an excellent read. I loved how all five perspectives came together in a coherent yet nonlinear fashion. The way Korneliussen was able to write in five (!) distinctive voices for all her characters is truly amazing to me.
Some people might consider this a bad thing, but to me using ”screenshots” from chat logs and hashtags at the end of paragraphs gave the text a real sense of time and place: this was so clearly written in the 2010s and about young adults in the 2010s.
I jokingly told a friend that if our friend group wasn’t just a bunch of nerds, this book could’ve been about us.
Some people might consider this a bad thing, but to me using ”screenshots” from chat logs and hashtags at the end of paragraphs gave the text a real sense of time and place: this was so clearly written in the 2010s and about young adults in the 2010s.
I jokingly told a friend that if our friend group wasn’t just a bunch of nerds, this book could’ve been about us.
adeliepenguin's review against another edition
emotional
hopeful
reflective
sad
slow-paced
- Plot- or character-driven? Plot
- Strong character development? No
- Loveable characters? No
- Diverse cast of characters? Yes
- Flaws of characters a main focus? No
1.5
nicole_reads_everything's review against another edition
4.0
Around the World Reading Challenge: GREENLAND
===
This was a great pick for Greenland! Fairly short read that tells the story of five interconnected queer people in Greenland, and I find those interwoven stories to be a hard thing to get right but I thought it worked really well here! I loved the characters and their stories, both individually and in terms of their relationships. The writing style took some getting used to, particularly in the first story, which felt the most unusual in terms of style at the start, but once I got into it I really enjoyed it!
===
This was a great pick for Greenland! Fairly short read that tells the story of five interconnected queer people in Greenland, and I find those interwoven stories to be a hard thing to get right but I thought it worked really well here! I loved the characters and their stories, both individually and in terms of their relationships. The writing style took some getting used to, particularly in the first story, which felt the most unusual in terms of style at the start, but once I got into it I really enjoyed it!